Hej, buzi rąsi :*
Nadejście wiosny w praktyce ogłaszamy za klepnięte. Idzie ciepłe, są deszcze i burze, ale idzie ku dobremu.
Na tą okoliczność dzisiaj Pepe miał strzyżenie/golenie, takie na grubo i po bandzie.
Po raz pierwszy od pięciu lat postanowiliśmy nie zostawiać ani jednego zbędnego włosa, żeby jego na nadejście ciepłego odelżyć i siebie przy okazji też.
Pepe jest funkiel nówka sztuka nie śmigana, krótkowłosy i gładziutki, wygląda tak samo jak kiedy był szczeniaczkiem, tylko jest wielki i w dodatku kark ;)
Nie było lekko, Pepe nie jest zbyt entuzjastycznie nastawiony do maszynek do golenia i obcych ludzi zaglądających mu tu i ówdzie, zwłaszcza z nożyczkami i w okolicy siuraka ;)
Było wciskanie się między nogi i wklejanie w podłogę, lizanie po wszystkich twarzach żeby tylko odwrócić uwagę i to spojrzenie na maszynkę "A żebyś tak się zepsuła".
Ale udało się, wygląda jak nie Pepe, ale widać po nim że mu lżej troszkę, a my przez najbliższych kilka tygodni będziemy mogli skupić się na czymś innym niż wyczesywanie i odkurzanie.
Co prawda po uwolnieniu się z uścisków fryzjerskich wkurw przeszedł wszelkie oczekiwania wszystkich a kąpiel spowodowała totalną eskalację i okazanie nam co pies o nas myśli, były dwa spacery pod rząd na 200% aż emocje opadły i zasnął ;)
Nie obyło się bez zapewnień, że jest tak samo piękny, jak nie bardziej, że wcale nie wygląda jak dzieciuch i że włosy nie cycki i odrosną:)
Że tak trzeba, że sierść się wzmocni, że znikną kołtuny które zaczynają tworzyć nowe cywilizacje i już są bliskie wynalezienia koła, że będzie łatwiej kleszcze namierzyć etc.
Przekonał go dopiero Karo, który też był strzyżony i jakoś się chłopaki rozpoznali więc nie takie zmiany wielkie jak się wydają :)
xoxo ♥
and follow my blog