piątek, 26 grudnia 2014

Ho Ho Ho ♥

Ho Ho Ho Kochani ♥

Już prawie po Świętach, ale prawie czyni wielka różnicę, bo od razu ze Świąt wchodzimy w weekend więc powrót do rzeczywistości będzie łagodniejszy :)

Mamy nadzieję, że tegoroczne Święta upłynęły Wam tak jak sobie wymarzyliście i oczekiwaliście i z utęsknieniem będziecie czekać na następne :)

My w tym roku postawiliśmy na domowy chillout i duszenie się we własnym sosie i dobrze nam z tym było bardzo bardzo:)

Było poleżane, było pospane, było pojedzone, było pooglądane, 
było poczytane, było poleniuchowane i było spooookojnie, 
dokładnie tak jak nam było teraz potrzeba.

Było dresowo i kanapowo i nawet Pepe bardzo rzadko zarządzał grupowe wyjścia :) 

Rozleniwiliśmy się z prawdziwą przyjemnością :D


Ale było też oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę przez tego Dzieciucha Małego i clue programu w postaci Misia Białego, ten typ tak ma ♥














































Kochani i jeszcze w tych ostatnich świątecznych podrygach życzymy Wam spokoju i radości i najmilszych chwil w gronie najbliższych ♥♥♥
xoxo

poniedziałek, 10 listopada 2014

Somewhere Over the Rainbow ♥





to będzie bardzo trudny post i bardzo smutny post


post na miarę deszczowego smutnego listopada, na miarę listopadowego Święta Zmarłych i melancholijnych Zaduszek


post, który od początku do końca napiszę i przeżyję ja sama, bo Pepe ma to szczęście być szczęśliwym dzieciuchem, który nigdy nie musiał i mam nadzieję musiał nie będzie, zmierzyć się z odejściem bliskiej i kochanej osoby


pod koniec października zmarła moja ukochana Babcia, która wychowywała mnie od dziecka zastępując moich rodziców. 
i mimo, że jestem już dawno dorosła i samodzielna to w żaden sposób nie umniejsza to bólu i straty :(


te ostatnie dni to były bardzo trudne dni, dni łez ale też pięknych wspomnień i uśmiechu, bo Babcia mimo swych 93 lat miała młodą i dziewczęcą duszę ♥


przez te ostatnie dni w ogóle nas nie było, mimo że z pewnością popełniliście wiele pięknych postów, mimo że z pewnością wiele się działo, mimo wszystko przez ten czas internet jako taki stracił dla nas znaczenie, bo ten ból wciąż trwa :(


wbrew pozorom to nie będzie post o mojej Babci, bo w takich chwilach nawet słowa do napisania potrafią uwięznąć w gardle...


dzisiaj opowiem Wam o innym odchodzeniu


mówi się, że kiedy zwierzę odchodzi to odchodzi za tęczowy most do krainy szczęśliwości, gdzie wraz z innymi zwierzętami oczekuje aż dołączy do niego ta jedna ukochana ludzka osoba, która towarzyszyła mu za życia i z którą noga w łapę będą mogli odejść dalej razem :)




w 1998 roku ja z Babcią przygarnęłyśmy ze schroniska na Paluchu Matisse'a. 


mimo, że miałyśmy adoptować szczeniaczka, który akurat przechodził kwarantannę wzięłyśmy czarnego zbója, bo podczas spaceru przez schronisko był jedynym psem, który nie szczekał, nie warczał, nie był apatyczny tylko skakał na siatkę radośnie poszczekując "weź mnie, weź mnie pls pls pls"

i wzięłam :)





Mati miał 3-5 lat, tak jego wiek oszacowali lekarze. 

był wspaniałym psem, choć trudnym
zepsuty i rozpieszczony przed dwie baby, bardzo dumny i niezależny, a jednocześnie kochający i czuły i dający radość


był czymś więcej niż psem, tworzył razem z nami dom,
dotrzymywał towarzystwa Babci kiedy ja na uczelni czy w pracy po to by witać mnie po powrocie jakbym wróciła co najmniej z misji międzygalaktycznej


w ostatnich latach kiedy był już bardzo stary, niedołężny, ślepy, głuchy, bez węchu i żeby zwrócić Jego uwagę trzeba Go było dotknąć, wciąż miał tę samą klasę co za młodzieńczych lat, 
wciąż był tym samym dżentelmenem, który tylko raz schował swoja dumę i spuścił z tonu wołając "weź mnie, weź mnie pls pls pls" ♥


w 2012 roku Mati dostał wylewu z paraliżem i musieliśmy Go uśpić :(


trzymałam Go w ramionach gdy dostał zastrzyk usypiający i w moich ramionach odszedł, bo to był mój Pies i mój psi obowiązek by przy nim być od początku do końca i przeprowadzić go na tęczowy most :(


Mati miał 17-19 szczęśliwych lat i wiem, że na moście czekał na Babcię, bo to Ona była Jego największą miłością...doczekał się ♥♥♥











xoxo :***





niedziela, 19 października 2014

five years later ♥♥♥

są takie chwile w życiu, kiedy trzeba się rozstać...

są takie chwile w życiu, kiedy każdy musi pójść w swoją stronę...

są takie chwile kiedy po prostu nie da się inaczej...

są takie chwile w życiu, kiedy wszyscy muszą przyjąć życie na klatę/na cycki...

są takie chwile w życiu, kiedy pies musi być prawdziwym mężczyzną, all day long :)

to był 10 października, ale tak na prawdę wszystko zaczęło się w czerwcu...

Pani kupiła dwa bilety lotnicze do Krakowa, w tą i z powrotem ofc :) na właśnie 10 października

bo 10 października to ich piąta rocznica ślubu, bo Pan nigdy nie leciał samolotem i w tym tak naprawdę całe clue prezentu, bo co najważniejsze wyjazd miał świetny timing wylot o 7 rano, przylot o 19 więc tylko jeden spacer ze mną do ogarnięcia przez kogobądź, bo pomyślała, klepnęła, zapłaciła i słowa nie powiedziała o co cho ;) 

perfect!

odkąd się pojawiłem Pan i Pani uważają, że taki komu by z czystym sumieniem powierzyli opiekę nade mną jeszcze się nie urodził, więc jadą tam gdzie mogą ze mną albo wcale

Boże Narodzenie w Bieszczadach, bardzo chętnie ale tam gdzie psy są mile widziane czyli ja :)
urlop we Włoszech, sure, 18 godzin jazdy samochodem i villa gdzie z grzecznymi psami zapraszamy.


nie mają dziadków, babci, rodziców ani rodzeństwa więc albo ze mną albo wcale.


na szczęście są jeszcze cudni sąsiedzi, którym można powierzyć klucze i smycz czyli mnie i let's fly away :)

I polecieli!

a ja zostałem pod opieką kotów i z sąsiedzkim wychodnym :)

a Oni polecieli i dolecieli

cały dzień odkąd wsiedli do taksówki trzymali się za ręce i uśmiechali, zwyrole ;)))

Pan do chwili dojechania na lotnisko, nie wiedział że gdzieś leci, a do chwili odprawy nie wiedział dokąd więc niespodzianka level hard :)

w Krakowie nie zwiedzali, 10 października pogoda był iście czerwcowa więc aż żal było wchodzić w mury a poza tym nie chcieli, nie o to chodziło

spacerowali, oglądali, smakowali, jedli obwarzanki i podziwiali gołębie i przede wszystkim się cieszyli...SOBĄ :)

po 18 latach razem, w tym 5 po ślubie cieszyli się swoim towarzystwem i tym ,że po 18 latach razem, w tym 5 po ślubie wciąż potrafią się cieszyć całym dniem razem. 

co tam Wawel, co tam Kopiec, co tam wszystko byle Ona, byle On. 
Tacy Oni ♥

i dlatego ten jeden dzień Im wybaczam...choć niesmak pozostał ;)))

a z Krakowa przywieźli mi świnkę Peppę, baranki ♥


















































































xoxo :)))
and follow my blog  ♥



niedziela, 12 października 2014

CATCH THE MOMENT ♥

hej ;)

rozpieszcza nas początek jesieni bardzo bardzo :)))

to się lubi, to się chwali, to się łapie i wyciska do oporu, bo za chwilę musi przyjść deszcz zacinający w twarz, wiatr, błoto po same pachy i cale to jesienne zło, natury nie oszukasz :/

i my też łapiemy te już niby kalendarzowo jesienne chwile, choć wygląda to bardziej na końcówkę sierpnia niż połowę października :DDD

chwytamy je, zatrzymujemy, zapamiętujemy na długo, w promieniach słońca i z uśmiechem na pyskach ;)

najważniejsze, że razem, że wciąż nam się to nie nudzi, że wciąż nam się chce, że nic innego nie może być ważniejsze i że wciąż określenie "ale to była cudna sobota" oznacza po prostu wspólny spacer z psem :)

















i na koniec zdjęcie, które będzie nas pewnie śmieszyć do końca życia i na którym widać, że tylko Pan wie kiedy nacisnąć migawkę :)))






a w następnym poście nie będzie ani jednego zdjęcia Pepe i opowiemy Wam jak to się stało, że Pepe został sam od świtu do nocy pod opieką kotów i sąsiadów i jak mimo rozłąki było cudownie ;)))

xoxo ♥♥♥