piątek, 27 grudnia 2013

Who Gives Presents to Santa?


Heeej,

Święta już za nami, niestety ;/

Przeżyliśmy z przyjemnością, bardzo bardzo przyjemnie przeżywaliśmy ♥

Tylko Pani trochę śpiewała kolędy i tu już było mniej przyjemnie, ale daliśmy radę ;)))

I były prezenty, różne, fajne ale co najważniejsze był miś, mój osobisty więc jestem baaardzo kontent ;)))

Ok ok, jestem dzieciuchem, ale taki już jestem ;)))

Zresztą sami zobaczcie :D

















Na szczęście do końca roku pojawiają się nam jeszcze jakieś wolne dni, więc udajemy że święta wciąż trwają :)

Mam nadzieję, że też  mieliście cudowne święta, takie jakie sobie wymarzyliście i takie, za którymi będziecie tęsknić do następnego roku ♥

A o 12 powiedziałem 

"A kto daje prezenty Świętemu Mikołajowi, hę" :)

Btw, sponsorem dzisiejszego posta jest Pan, bo musiał sie natrudzić nad ogarnięciem filmiku i mało Go szlag nie trafił, 
a Pani wcale nie pomagała :/

xoxo ♥

poniedziałek, 23 grudnia 2013

From The Bottom Of My Heart ♥♥♥


Kochani ♥

Najpierw sobie włączcie Celinę...żeby się stworzył nastrój radosny i świąteczny i żeby Nam się miło składało :)




Włączyli to zaczynamy :)

To nasze pierwsze święta blogowe razem więc tym bardziej z głębi serca chcemy Wam życzyć Cudownych i Magicznych Świąt takich jakie sobie wymarzycie i wyśnicie, a przede wszytskim żeby byly dla Was wyjątkowe, bo takie właśnie powinny być Święta♥








Ja póki co leżę pod choinką, nie nie nie, nie jako prezent, tylko weny szukam.

Bo jutro o północy mój wielki speach wigilijny, a nie wiem jeszcze co powiedzieć, bo weź tu się skup między pasztetem i bigosem, jak ciągle trzeba pomagać, bo to mięso spadło, bo to koty się pchają do misek jak po swoje i w dodatku to wszystko taaaaaaak pachnie, że niech sobie tego mojego Royala sami jedzą ;D













Aaaaa i żeby tradycji stało się zadość to siedzę pod jemiołą do jutra do pierwszej gwiazdki if You know what I mean ;)))
a kto nie zdąży ten trąba :D











xoxo ♥
i Wesołych Świąt :*****



sobota, 21 grudnia 2013

Dear Santa ...







Santa Claus 
Arctic Circle
96930 Rovaniemi
Finland

Dear Santa,

Ja nie wiem czy jest jakiś Specjalny Święty Mikołaj od Psów, ale że nigdy o takim nie słyszałem to pozwolę sobie napisać list do Ciebie, a Ty juz będziesz najlepiej wiedział what to do :)

Kochany Mikołaju, przede wszystkim byłem bardzo grzeczny w tym roku, no istny anioł, jakby nie patrzeć :) 

W poprzednich rokach oczywiście też jeśli to się liczy :)

Oj no dobra, ten sparing, mały sparing, właściwie nic nie było, z tym kurduplem z parteru się nie liczy, bo ja 3 lata czekałem aż on i jego Państwo zmądrzeją i w końcu mi nerwy puściły, bo się nie doczekałem :/ 

I sam przyznaj, że święty by nie wytrzymał, a kto jak kto, ale Ty powinieneś coś o tym wiedzieć :)

Ale do rzeczy. 

Jak już ustaliliśmy byłem bardzo grzecznym psem i dlatego pozwoliłem sobie mieć taką małą listę życzeń podchoinkowych i jeśli uda Ci się spełnić choć jedno z nich, to byłoby naprawdę super :)

Więc oto lista życzeń bardzo grzecznego Pepe:

1. Jaszczur osobisty ♥ 
Ale taki prawdziwy szybki odrzutowy, bo dostałem ostatniego szczura z Ikei i to nie to samo, nie ma "ja", w ogóle się nie rusza i ma kod kreskowy pod ogonem :/

2. Żeby nikt z nas nie odszedł pierwszy, bo jak odejdzie choć jedno to już nie będzie dream-team i pozostali uschną z tęsknoty.

3. Fabryka napoleonek na wlasność.

4. Żeby Pan i Pani mniej pracowali i mniej lecieli z nóg, żeby było łatwiej i z górki i żeby się nie martwili.

5. Więcej lajków na fejsie.

6. Żeby wszystkie inne zwierzęta miały choć w połowie tak jak ja, żeby miały dom swój i ludzi swoich i miłość swoją. 
I żeby nie było zwierząt głodnych, bitych i samotnych.

7. Szerokopasmowy dostęp do internetu dla wszystkich psów, wiesz suczki.pl etc. ;)))

8. Dużo śniegu w święta.

9. Żeby ludzie byli mądrzejsi, zwłaszcza Ci co mają zwierzęta.

10. Mniej fajerwerków w Sylwestra, a najlepiej w ogóle...bo koty się boją, i ja też...trochę.

11. Żeby zwierzęce marzenia też się spełniały, bo my też marzymy.

12. "Marley i Ja" w święta obowiązkowo, bo Kevina nie bardzo kumam.

Chociaż jak się tak zastanowię Mikołaju, to ja chyba mam już wszystko czego mi do szczęścia potrzeba, więc niech zostanie z tej mojej listy tylko jaszczur osobisty, a o pozostałe sprawy to ja sie chyba powienienem pomodlić ;)




Dear God,

Ja nie wiem czy jest jakiś Specjalny Bóg od Psów, ale że nigdy o takim nie słyszałem to pozwolę sobie pomodlić się do Ciebie, a Ty juz będziesz najlepiej wiedział what to do :)





xoxo ♥
and follow my blog :***




niedziela, 15 grudnia 2013

AIN'T NO SUNSHINE WHEN SHE'S GONE :(

Heyah ♥

Pani zniknęła :(

Zwyczajnie wzięła i zniknęła. 

Nie było Jej nigdzie, dosłownie nigdzie, wiem bo wszędzie sprawdzałem.

Straszność straszna, koniec świata i okolic :(

To był piątek.
Rano wyszli normalnie do pracy, pa Pepulku, buzi rąsi, normalka.

Pierwszy z pracy wrócił Pan, zdarza się, chociaż to tydzień Pani wcześniejszych powrotów i trochę mnie coś tknęło, ale Pan zabrał mnie na długi spacer, wiec niby normalka.

Ale my wróciliśmy ze spaceru, a Pani z pracy nie! 
Nigdzie Jej nie było, nawet na balkonie!

Godzina 19, 20, 21 i nie wraca. 
Może w pracy musiała zostać dłużej, może coś sie wywaliło i musi działać, może jakiś piątkowy mega korek ją zatrzymał...

Niby nic, niby zdarza się, ale chodzilem cały w nerwach, słuchałem odgłosów na klatce, stałem pod drzwiami, martwiłem się strasznie.

I w dodatku Pan wziął się za sprzątanie całego mieszkania, nawet podłogi pomył, a to znaczy że odeszła, na zawsze :(((

A przecież mówili, że nigdy sie nie rozwiodą, bo wtedy musieliby sie podzielić zwierzętami, a to przeciez niemożliwe.

Po 22 zadzwonił telefon i słyszałem, że to Pani, płakałem 
"Wracaj do domu, nie zostawiaj nas, tęsknimy".

I przyszła noc, po nocy ranek a Pani nie wróciła :(

Przyszła sobota, nasza sobota, nasz wyczekany weekend i bez Pani, i jak to tak i what to do i Panie Premierze jak żyć :(
Bez sensu!

Aż tu nagle, w sobotę po południu, otworzyły się drzwi i Pani weszła, ledwo żywa ale żywa :)

Wróciła do nas :DDD a ja oszalałem :)

Wyszła ze mną na dlugi spacer, wróciła do domu i padła na kanapie.

Okazało sie, że nas nie zostawiła i że nas kocha nad życie, tylko wyjechała na firmową Wigilię ;) 

Przetańczyla cała noc, a ja wiem jak Ona tańczy, jakby świat się kończył i od tańca zależało całe być albo nie być, i padła, a ja z radosci padłem obok Niej, tak na wszelki wypadek, bo to wiadomo ile tych Wigili jeszcze będzie ;)))

A teraz jest niedziela. Pan na kanapie leży z Dyzią, Pani pisze posta, którego Jej dyktuję i jest dobrze, jest normalnie, jest tak jak lubie najbardziej ♥

I teraz mogę spać spokojnie, bo wszyscy są w domu, bezpieczni i szczęśliwi, kochani i kochający, tam gdzie ich jedyne i właściwe miejsce ♥♥♥













xoxo ♥
and follow my blog ♥♥♥

niedziela, 8 grudnia 2013

RELAX...TAKE IT EASY ;)))

Ho ho ho :)

Końcówka roku nas nie rozpieszcza, za dużo spraw, za krótka doba, zbyt wiele się chce i za dużo trzeba i ciągle kruca bomba mało casu ;///

Ale nie jest jeszcze z nami najgorzej, strategiczne sprawy ogarniamy :)

Mikołajki były? Były :)
Prezenty były? No tu było trochę trudniej...ale wyszliśmy z tarczą :)

Najpierw przyszła karma Royal Canin Gastro Intestinal, bo Pepe ma ostatnio pewną gastrofazę i z Eukanuby przeszliśmy na Royal Gastro z sukcesem, przygody i efekty z tym związane Wam darujemy, bo to trochę nie wypada :))) 
W każdym razie jest dobrze i mamy na to twarde dowody :D

A najważniejszy prezent nie dotarł, smutno nam było, bo bardzo czekaliśmy i kiedy już się pogodziliśmy, że może dopiero w poniedziałek przyjdzie, o 21 przyjechał kurier przepraszając że wcześniej nie dał rady, bo wiecie co sie działo, Ksawery, zamiecie, śnieżyce etc., ale Zuch Chłopak dał radę i uratował nasze Mikołajki :)))

I Pepe dostał zamówioną w Manufakturze MiauHau 
obrożę w świnki :)

Taaaak, zrezygnowaliśmy w końcu z kolczatki :) 
Notabene świetny post na temat kolczatki o tu ;):

I z nową obrożą niedzielny wspólny spacer też ogarnęliśmy żeby tradycji stało się zadość :) 

Było mroźnie, było słonecznie, było rześko i uczciwie, bo jak co roku okazuje się, że mróz i śnieg to najlepsza pogoda dla psa, przynajmniej naszego ;) 

Nie zatrzymasz Go, nie nadążysz za Nim, zdjęcie wyraźne zrobisz cudem, bo On ciągle w biegu, bo ma kupę roboty i kilometrów pod łapami i szczęścia wypisanego na pysku :) 

A Ty co minutę dostajesz ataku serca, bo zniknął Ci z pola widzenia.

Bo ziemia zmarźnięta, a kopać trzeba. 
Bo pod trawą a nuż jakiś jaszczur się schował. 
Bo chodźcie szybko, taaaka dziura, trzeba pogłębić. 
Bo tego psa nie znam, polecę się przywitać. Ale Wy też chodźcie, tylko tak pędzikiem pędzikiem.
Bo osty i rzepy jeszcze są, pozbieram, wszyyyyystkie.
Bo co ja paczę tam na horyzoncie? To tylko kilometr dalej, polecę zobaczyć.

A Ty za nim przez ten śnieg, przez te rzepy i doły, w tym mrozie i pod slońce, z zadyszką i zmarźniętymi rękami i kurwicą z nerwicą...

Bo Rany Boskie czas relaksu, relaksu, relaksu to czas ;)

A potem w domu, leży wtulony między ludzi na kanapie i śpi jak zabity, a Ty myślisz sobie, że niedziela, że teraz sobie poleżycie i poodpoczywacie w końcu, bo taki ciężki tydzień był i jeszcze cięższy się szykuje a...On po godzinie otwiera oczy i pyta spojrzeniem "Pójdziemy?"

I jak Go nie kochać/nie udusić?








































xoxo ♥♥♥
and follow my blog :)



sobota, 30 listopada 2013

VENICE? NO THANKS, I'M A DOG ;)

hej hej hej :*

Na hasło Wenecja, każdy z nas reaguje tak samo, ochy i achy bez końca i słusznie. 

Wenecja jest bezsprzecznie piękna, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, bo to Wenecja właśnie, nie da się nie zakochać ♥

Kiedy pomyślicie o Wenecji widzicie właśnie to prawda? 
Bo my właśnie to widzieliśmy przede wszystkim:)

























Pięknie prawda?

Ale Wenecja odwiedzana z psem wygląda już troszkę inaczej, nadal jest zachwycająco piękna, ale pies postrzega ją trochę inaczej i obawiam się, że jej piękno nie robi na nim równego z ludzkim wrażenia ;)

Wenecja to najpierw przeprawa promem, bo jakoś trzeba się na nią dostać:)

Ale tu spoko luz, pies pływa od dziecka łodzią motorową więc ryk silnika i wiatr i woda nie robią na nim wrażenia, o tyle o ile:)

A co więcej, tu ciekawostka, za psi bilet na prom nie płacimy wcale i w ogóle mimo że chcemy, there's no extra for the dog, it's free :)))
















Jedyny minus jest taki, że Wenecja to przede wszystkim to:





Tłum ludzi, nieprzerwany potok ludzi prących na siebie, tak jakby cała populacja zmówiła się że tego dnia wszyscy stawią się w Wenecji. 

Dla ludzi jest to zwyczajnie uciążliwe, ale dla psa jest nie do zniesienia. 
Zwłaszcza jeśli co druga z mijających nas osób podchodzi do psa i mówi we wszystkich jezykach świata "Oh, He's so georgous" "Oh, bella" "Oh look at him" "I love this dog" etc.

I nadal jest pięknie, ale też trudno. Pies się denerwuje i my się denerwujemy. Nie ma ani kawałka trawnika żeby pies mógł zrobić siusiu, błyskają tylko fleshe aparatów i jesteśmy w nieustającym tłumie ludzi. 
Jest ciężko. Bardzo.

Dlatego my wybraliśmy druga stronę Wenecji, tą trochę mniej komercyjną, aczkolwiek też zatłoczoną, te małe uliczki na uboczu, wszystko gdzie ludzi jest mniej choć trochę, bo byliśmy z psem ;)


















































Było pięknie, Wenecja przepiękna, ale mina psa po powrocie na stały ląd z niezagęszczonym ludzko metrażem bezcenna ♥


xoxo :*
and follow my blog ♥♥♥