wtorek, 15 lipca 2014

I CAN DO DOGGY PADDLE ♥

hej ;*

dzisiejszy dzień naszego spektakularnego pięciodniowego urlopu to najlepszy dzień urlopowy ever :)

pogoda od niedzieli dopisuje bardziej niż moglibyśmy sobie wymarzyć
każdy dzień urlopu układa się lepiej niż moglibyśmy sobie wymarzyć
i codziennie kładąc się spać wyłączamy budziki z więcej niż wielką satysfakcją :)

ale dzisiejszy dzień był najbardziej udany, bo... Pepe w końcu rozkminił o co chodzi w pływaniu i z czym to się je :D

i to wcale nie tak, że Pepe nie umiał pływać do tej pory, nie nie, jak wszystkie psy pływanie ma we krwi,  kocha wodę i moczenie kul i kocha pływać aż do utraty tchu gruntu ;) 
kończy się grunt i nawarot tam gdzie grunt jest ;/

przez pięć lat próbowaliśmy, namawialiśmy, prosiliśmy, wyciągaliśmy na głęboką wodę aż w końcu odpuściliśmy, nie musi być mistrzem świata w pływaniu i już, po prostu będziemy jeździć na płytką wodę, nie będziemy go do niczego zmuszać, taka jego uroda i koniec tematu, on pływał nie będzie i pogódź się z tym, wiec się pogodziliśmy.

i dziś pojechaliśmy nad wodę, standardowo rzuciliśmy patyk kilka metrów od brzegu w nadziei nikłej, że może po niego popłynie, standardowo otrzymaliśmy feedback w postaci se rzuciłeś to se przynieś teraz i się zagadaliśmy ... a tymczasem my tu gadu gadu a Pepe popłynął po patyk i to nie z gruntem i przy brzegu tylko uhuhuhu ;)

ależ dopingowaliśmy, chwaliliśmy ze łzami w oczach i o mało się nie posikaliśmy ze szczęścia, bo za chwilę znowu sobie wypłynął bagatela 20 metrów na środek rzeki i myślę że to chwalenie go najbardziej zachęcało, bo potem znowu i znowu tak sam on Pepe nie pływający całkiem sam na środek rzeki ;)))

czasami tracił koncentracje bo mu się woda do ucha nalała, czasami kichnął i zapominał wiosłować i czasami aż go trzeba było wołać z powrotem, bo jak sobie pomyślałam że przyjdzie mi po niego płynąć i holować do brzegu to już nie w kij dmuchał, bo to 40 kilo z pazurami jak niedźwiedź, którymi macha na ślepo i co więcej pewnie będę go holować na plecach a wtedy to już rach ciach ciach baba w piach:/

ale na szczęście wszystko poszło dobrze, dumy pełne pyski, tylko Pepe nie bardzo rozumie czemu nagle zaczęliśmy mówić do niego per Otylia :D

sami zobaczcie jak On pływa i jaki to był piękny dzień:D






















































xoxo :*
and follow my blog ;)

sobota, 12 lipca 2014

DAY 1 ♥

hej :)

w końcu się stało i mamy 5 dni urlopu, tak tak całe 5 :)
tak po prawdzie to weekend i 3 dni urlopu, ale 5 brzmi zdecydowanie lepiej :)
to prawdopodobnie nasz najdłuższy urlop w tym roku, więc mamy zamiar wycisnąć go do ostatniej kropelki!

dziś urlopu dzień pierwszy i oczywiście deszcz od świtu do zmierzchu :/

bo co prawda krążą takie legendy, że będzie deszcz bo jaskółki nisko latają, ale to zwyczajnie BULLSHIT

prawdziwe przesłanki nadchodzącego deszczu to:
-umycie okien,
-umycie samochodu,
-rozpoczęcie urlopu,
-i założenie białych spodni.

ostatnie dwie przesłanki Pani spełniła osobiście, więc cała Warszawa może Jej podziękować ;)))

ale nawet w strugach deszczu urlopowaliśmy, był spacer, był shopping, był chilloucik i przemoczone buty :)

a białe spodnie choć oparły się strugom deszczu i rozchlapującym błoto autom, to moim zabłoconym łapom uległy bardzo bardzo:DDD







































 Przed nami jeszcze 4 dni, więc zapraszamy ♥

xoxo :*
and follow my blog ;)